czwartek, 1 sierpnia 2013

Epizod 38.

Mateusz relacjonował przez telefon pierwszy dzień szkolenia. Nawijał jak katarynka, non stop, o falującym biuście Dżastiny, długich kolumnach zakończonych mini spódniczką. Rajcował się przy tym, wprowadzając w ruch wyobraźnię. Typowy heteryk, pomyślałem odpalając laptopa. Leżąc na łóżku, nasłuchiwałem jednym uchem jego tokowania, dochodzącego z tarasu, który wspólnie dzieliliśmy. Podejrzewałem, że rozmawiając z tą drugą osobą - kimkolwiek ona by nie była - może przypadkiem napomknąć o Kamilu i tym niecnym wyczynie podczas przerwy w zajęciach. W drugiej części kursu nawet zapytał otwarcie, co mi pokazał na komórce. Skłamałem, że to biust Dżastiny. Do końca zajęć udałem, że jestem zły i wściekły, boli mnie głowa i lepiej ze mną nie zadzierać. Poskutkowało. I Kamil, i Mateusz dali mi spokój.
A teraz wróciłem do pensjonatu i zalogowałem się na swój gejowski profil. A tam... Niespodzianka! Trzy wiadomości od użytkownika Kammillo. Nie trudno było się domyślić, co to za Kammillo. Wszystkie dzisiaj wysłane i wszystkie w trakcie szkolenia. Zawahałem się, czy otwierać i przeczytać, czy po prostu usunąć. Ciekawość zwyciężyła. Jak zwykle, cholera.
Pierwsza wiadomość:
"No prosze. Kogo ja widze? Znajoma twarz i... swietna klata. Tylko sie brac."
To jeszcze ujdzie. Ale już zaczęło pod koniec zajeżdżać ślinotokiem. Za to druga wiadomość już była bardziej hardcorowa.
"Ktos tu sie speszyl mocno, hi hi. Tak szybko uciekles i zostawiles mnie ze swoim przynudnawym kolega. Mam nadzieje, ze to nie twoj chlopak, bo bym zwatpil, ze masz takiego ciecia. A stac cie na mnie. Masz ochote sie zabawic dzisiaj wieczorem? Co tam kryjesz pod haslem? Pewnie twoj chuj w pelnej krasie, stojacy i czekajacy na okazje."
O Dżizus! Nie, to niemożliwe. To jakiś perwers! I ja mam z nim siedzieć na szkoleniu przez najbliższy tydzień? I jeszcze takie teksty mam czytać? Przecież jemu mało brakuje, a zacznie mi tak do ucha szeptać podczas przerw. A jak jutro siądzie obok mnie? Mam przesrane. Otworzyłem szybko trzecią wiadomość.
"Odpisz. Co ci szkodzi? Mam wynajety pokoj w hotelu Mercure. Gwarantuje dyskrecje. Co lubisz w seksie?"
Co teraz robić? Nie odpiszę mu, to na pewno, ale jutro mogę nie mieć życia. Dać mu w zęby? Z Oskarem poskutkowało. To ciul, że wylądowałem potem w szpitalu i na dodatek nieprzytomny. Teraz chodziłem z sińcami, ale temu dziadowi się nie dam. Spacyfikuję go. Musi mi się udać. W końcu to tylko głupi gówniarz. A może bijatyka to nie jest rozwiązanie? Jeszcze mnie posądzi o napaść. W zemście oczywiście, że nie chciałem się z nim zabawić. Nie, że mu rozkwasiłem mordę. Jeśli lubi taki sport, to mi podziękuję. Gorzej jak odmówię rozrywki. Podjąłem szybką decyzję. Bach, bach i... zawiesiłem swój profil na "czerwonym" portalu.
Uff!, odetchnąłem z ulgą. Zatrzasnąłem klapę od laptopa. Na pewno dobrze zrobiłem? Kurde, teraz mnie naszły takie "myślenice". Jak ja teraz kogokolwiek poznam? Przecież jestem poza Krakowem. Spędzam całe dnie i noce w Zakopcu. Na pewno wśród górali musi być jakiś przystojny, ale normalny gej. Bez zboczeń, bez perwersji. Tylko w tej pipidówce to zapewne same krypciochy się szlajają. Muszę coś wymyślić. Koniecznie!
Wstałem i wyszedłem na taras. Matti kończył właśnie rozmowę.
- Dobrze, w porządku... Zatem do zgadania. I na pewno będę pamiętał... Pa, mamo.
Aha, to z mamą tak trajkotał namiętnie. Usiadłem w fotelu, wyciągając napoczętą już paczkę papierosów i zapalniczkę. Ułożyłem ten zestaw na stoliku.
- Znowu będziesz palił? - głos Mattiego przeleciał przez balustradę.
- Jak zawsze - wzruszyłem ramionami.
- To może przy okazji opowiesz o swoich doznaniach po drugiej stronie.
Patrzył na mnie poważnie, oczekując dalszego ciągu opowieści, która go rajcowała bardziej niż długonoga Dżastina z kursu.
- Niestety nic nie pamiętam.
Skłamałem oczywiście. Coś tam pamiętałem. No może nie z tego wypadku w "Papierosie...", kiedy zapadłem w śpiączkę na kilka długich dni. Bardziej chodziła mi po głowie utrata przytomności podczas piątkowej biby u tego gejucha wrednego, Oskara. Przeniosłem się gdzieś. Do innego miejsca. Tylko co to mogło być? Klub, muzyka, mężczyźni, dwie niewyraźne twarze, rozmyte, a jednak dziwnie znajome.
- Zawsze możesz zastosować hipnozę. Cofniesz się pamięcią do dnia wypadku i być może nawet odzyskasz wspomnienia z pobytu po drugiej stronie.
- Jesteś szalony - odparłem z uśmiechem.
Wyciągnąłem papierosa. Przez chwilę obracałem go w palcach. Może i szalony, ale to nie byłby głupi pomysł, zwłaszcza że mam dziwne i niepokojące przeczucia. Odpaliłem fajkę i mocno się zaciągnąłem. Dym łagodnie podrażnił gardło i krtań, dostając się do płuc. Ukojenie rozstrojonych po całym dniu nerwów przyszło od razu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz