niedziela, 25 sierpnia 2013

Epizod 51.

Znajomość z Dominikiem zaczęła się przy początku mojej studenckiej kariery. Świadomy swej orientacji, ale nieświadomy wciąż fizycznych kontaktów z facetami, poznawałem i dawałem się poznawać innym osobom. Na jednej z imprez w Miasteczku Studenckim - już nawet nie pamiętam, który to był akademik, ale na pewno jeden z tych wieżowców - zjawił się Dominik. Sympatyczny koleś, rozgadany, wesoły, z żartem. Ujął mnie i prawdopodobnie ja jego, bo nasza znajomość przetrwała dłuższy czas. To z nim zacząłem odkrywać tajemnice męskiego ciała. Zarówno ja, jak i Dominik, byliśmy w tych sprawach nowicjuszami, ale szybko udało nam się poznać nasze atuty i role. Nie, nie byliśmy w związku. Nigdy nie nazwaliśmy naszej relacji związkiem. Bardziej wyglądało to na silną, męską przyjaźń. I trwałą, bo przetrwała kilka lat, do dnia, w którym poznałem jego znajomego, Damiana, w którym od razu się zakochałem.
- Jak miło cię znowu widzieć - rzekłem z promiennym uśmiechem. - Kupę lat się nie widzieliśmy.
- Jakoś tak wyszło - wzruszył ramionami Dominik. - Mogę się przysiąść?
Zerknąłem szybko na zegarek. Do spotkania z Mattim miałem jeszcze ponad kwadrans, a zanim on trafi do Studni Życzeń, gdzie się umówiliśmy, to trochę minie.
- Siadaj! - wskazałem obok siebie wolne miejsce.
- Tylko coś zamówię do picia.
Wrócił ze spritem. Nawyk picia samych gazowanych napoi w nim pozostał. Za alkoholem nie przepadał. Zdarzało mu się drinknąć, ale było to tak rzadko, że wszyscy jego znajomi traktowali go, jak abstynenta.
- Widzę, że nadal piszesz. - Wskazałem głową na brązową teczkę, leżącą obok moich papierów, dotyczących wesela.
- Skąd wiesz? - zapytał zaskoczony.
- Domyślam się, co masz w teczce.
- Przejrzałeś mnie. Pamiętnik jest nieodłączną częścią mojego życia. To działa, jak mój mózg. Zapisuję ważniejsze wspomnienia, by móc potem do nich wracać.
- A wracasz? - zapytałem zainteresowany.
- Oczywiście. Wielokrotnie siadam i podczytuję spisane historie. - Przejechał palcami po oprawce. - Miło jest znów sobie przypomnieć, jak było dawniej. I co się wydarzyło.
- Do mnie też wracasz? - Ciekawość wzięła górę. Wiem, że nie powinienem był pytać, ale słowa same cisnęły mi się na usta.
Skinął tylko głową. Popił dużą ilością napoju gazowanego i spojrzał przed siebie. Dało się zauważyć, że to był raczej krępujący dla niego temat.
- Masz zamiar coś z tym zrobić?
- Z czym? - Przeniknął spojrzeniem mój wzrok.
- Z pamiętnikami - odparłem - na przykład wydać...
- Część i tak ląduje w internecie, jako fragmenty na moim prywatnym blogu.
- Piszesz bloga?
Pasja Dominika do pisania budziła we mnie podziw i respekt. Skąd się to u niego wzięło? Ale zawsze doceniałem ludzi, którzy lubią siadać nad pustą kartką i zapełniać ją tworzoną przez siebie historią. Mnie nigdy nie jarał taki sposób spędzenia wolnego czasu. Za to Dominik w tej kwestii czuł się, jak ryba w wodzie. Pewnie dlatego studiował filologię polską na Jagielonce.
- Tak, a co w tym dziwnego?
- Nic. Jestem tylko pod wrażeniem.
- Odkąd cię znam, moje pisanie zawsze sprawiało na tobie wrażenie. I to pozytywne. Dopóki nie poznałeś Damiana.
Westchnąłem na samo wspomnienie tamtego dnia. Bywa i tak, że czasami dwie osoby od razu zapałają do siebie wielką namiętnością. W naszym przypadku tak było. Choć nasze uczucie nie trwało wiecznie, Damian stał się bliskim mi człowiekiem. Aż kiedyś przepadł bez wieści. Niewiele o nim słyszałem. Dotarły jedynie do mnie strzępy informacji o śmiertelnym wypadku w Coconie. Nic więcej. Plotki się szerzyły i każde kolejne były bardziej drastyczne od poprzednich. Jakoś przypadkiem obiło mi się o uszy, że zginął wówczas Sebastian. Próbowałem się skontaktować z Damianem, ale zniknął. Przestał odbierać telefony, nie odpowiadał na maile, drzwi w mieszkaniu pozostawały zamknięte.
- Dobrze wiesz, że między mną a Damianem już dawno nic nie ma - wzruszyłem ramionami. W sumie brakowało mi go.
Gdzieś po głowie zaczęła kołatać się niespokojna myśl. Świadomość, że muszę się z nim spotkać, że mam wobec niego jakiś cel, wypełniał moje szare komórki.
- Wiem - zamyślił się Dominik.
- Co u niego? - zapytałem niespodziewanie.
- Widziałem się z nim dwa tygodnie temu. Jest wciąż nieobecny. Myślami błądzi gdzieś w przestworzach. Mam wrażenie, że strata tamtego faceta zburzyła jego spokój.
- Myślisz, że mogę się z nim spotkać?
Dlaczego w ogóle ja pytam, Dominika o zgodę? Przecież Damian to mój ex, mam prawo się z nim zobaczyć. Tak dawno go nie widziałem...
Dominik dopił do końca sprita i chwycił swoją teczkę pod ramię.
- Każdy jego znajomy, czy to były, czy obecny, może się z nim spotkać - odparł.
- Ale widziałeś go... Nie wiem, jak zareaguje, gdy mnie zobaczy.
- Też nie wiem, Filip. Przekonaj się.
Wstał z krzesła, które cicho zaskrzypiało. Zamierzał iść w stronę ulicy Szerokiej.
- Dominik - zatrzymałem go - cieszę się, że się spotkaliśmy.
- Ja też - uśmiechnął się do mnie, jak kiedyś. - Ale to nic nie zmieni...
- Co nas poróżniło? - Chciałem usłyszeć jego odpowiedź. Musiałem wiedzieć, jak on odebrał nasze rozstanie, ale to co usłyszałem zabolało jeszcze mocniej.
- Nie co, tylko kto... Damian.
Zacisnąłem usta. Tak jak się spodziewałem. Tyle że i Dominik, i Damian do tej pory mają ze sobą kontakt, a ja nie mam z żadnym z nich.
- Czy... - zacząłem nieśmiało. To, co chciałem powiedzieć, mogło go zaszokować. - Czy jest szansa, żebyśmy odnowili naszą znajomość?
Na twarzy pojawił się niepewny uśmiech. Szybko zniknął. Miałem przez chwilę wrażenie, że tylko mi się zdawało, że to nieprawda.
- Nie ma takiej opcji.
Odpowiedź dotarła do mnie dopiero po chwili. Uścisnął mi dłoń, po czym oddalił się w kierunku Szerokiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz