piątek, 2 sierpnia 2013

Epizod 39.

Denne to szkolenia, pomyślałem siadając z zapalonym papierosem w ustach na ławce przed budynkiem. Nic nowego nie wnoszą, poza drobnymi szczegółami, które są tak mało istotne, że aż niepotrzebne. Ziewnąłem głośno, patrząc uważnie na drzwi wejściowe. Czekałem na niego cierpliwie, chciałem mieć już to z głowy. O kogo chodzi? O Kamila. Zaczepił mnie na samym początku dzisiejszego szkolenia. Coś tam szeptał o zabawach tylko we dwoje, snuł marzenia o wspaniałych doznaniach, obiecywał rozkosz, aż w końcu powiedziałem mu, żebyśmy się spotkali na przerwie przed wejściem do budynku.
Zdążyłem już wypalić pół papierosa, kiedy blondwłosa gwiazda raczyła zjawić się na schodach. Wyszczerzyła zęby w uśmiechu i wolnym krokiem ruszyła w moją stronę. Kamil, bo to on był tą gwiazdą, która kazała na siebie czekać, usiadł obok. Z ukosa spojrzał na mnie, mierząc wzrokiem od stóp do głów.
- Jestem zawiedziony - odezwał się wreszcie.
- Że nie odpisałem? - próbowałem zgadnąć, zaciągając się dymem.
- Też - pokiwał głową. - Ale najbardziej zaskoczyło mnie, że usunąłeś konto z profilu. Albo zawiesiłeś działalność. Takie piękne ciało prezentowałeś na zdjęciach.
- Kamilu, czy jak ci tam...
- Kamil - przedstawił się chłopak. - Nadal nie usłyszałem twojego imienia, ale na szczęście Mateusz, twój kolega, raczył mi powiedzieć jak na ciebie wołają. Filip, prawda?
Hmm, Mateusz. Na nim zawsze człowiek może polegać.
- Może być i Filip - wzruszyłem ramionami. Nie wiem dlaczego, ale w tym momencie było mi wszystko obojętne, co sobie pomyśli Kamil, czy się wygada o mnie i komu. Ta rozmowa miała doprowadzić do końca naszej perfidnej znajomości, opartej na wiadomościach o podtekście tylko i wyłącznie seksualnym. - Nazywaj jak chcesz. Miej tylko jedno na uwadze, że nie zaciągniesz mnie do łóżka. Sorry, ale nie jesteś w moim typie.
Myślałem, że to go w jakiś sposób zaskoczy, otrzeźwi i sprowadzi z chmur na ziemię. Nie przejął się moimi słowami. Bezczelny typ.
- Co ci we mnie nie odpowiada? - zapytał spokojnie. - Wiem, że nie widziałeś mojego ciała...
- I nie chcę widzieć - wtrąciłem szybko. - Proszę cię, nie każ mi tego oglądać.
Pojechało ironią. Ale takich kolesi trzeba tępić już na starcie, jeśli są tak bardzo ślepi. A Kamil, choć wygląda na inteligentną bestię, to jednak wykazuje spory procent tępoty.
- Filip, ja chcę się tylko z tobą ruchać. Pieprzyć się, jak facet z facetem. Pierdolę jakieś uczucia. Mam w dupie miłość. Pociągasz mnie fizycznie.
Pierwsze zdanie wprawiło mnie w szok. Na moment zatrzymałem dym w płucach. Kiedy go wypuszczałem, wypowiadał drugie zdanie, które szybko przetrawiłem. Przy trzecim zacisnąłem pięści i usta, by powstrzymać się przed rozpętaniem bójki, a czwarte i piąte wypompowało ze mnie życie. Powoli spojrzałem na tego samca, który siedział obok na ławce.
- Sorry, ale to nie ta liga.
Powiedziałem to całkiem spokojnie, a co usłyszałem?
- Ale o co ci chodzi? - Kamil ściągnął brwi i podniósł głos. - Chcesz znać rozmiar mojego kutasa? Mogę ci go pokazać. Masz z tym problem, czy co?
Chyba już wiem, gdzie go bolało.
- Nikt ci do tej pory nie odmówił?
- No nikt - przytaknął.
- To jestem pierwszy. - Zgasiłem papierosa na pobliskim koszu. Wydał z siebie ostatni żar. - Cieszę się z tego niezmiernie.
Dla mnie to był koniec rozmowy. Wstałem i ruszyłem do budynku.
- Dokąd idziesz? - zapytał oburzony.
- A jak, kurwa, myślisz? - Tym razem to ja podniosłem głos.
- Nie skończyliśmy rozmawiać. Olewasz mnie w chamski sposób. Nie rozumiem cię. Nie chcesz się zabawić? Jesteś jakiś dziwny.
Artur przemknął mi przed oczami. Nie wiem czemu akurat on. I dlaczego akurat teraz. Wspomnienia wróciły. Byliśmy tacy szczęśliwi, a przynajmniej tak mi się wydawało. Takie sprawialiśmy wrażenie. Były kłótnie, ale one mijały. Po paru godzinach dąsania się i fochowania, dochodziliśmy do porozumienia. Tyle że Artur prowadził podwójne życie. I ja nie byłem jego jedynym facetem w tym okresie. Miał drugi dom i drugiego faceta. Poczułem, jak podnosi się we mnie poziom agresji do Artura. Gdyby tu był, doszłoby do starcia między nami. W tym momencie miałem ochotę dać upust swojej narastającej złości. Zrobić mu na złość. Przespać się z kimś, ot tak. Dla samej przyjemności. Czysty seks, bez żadnych emocji, uczuć, bez zobowiązań, czyli to o czym mówił Kamil. Po prostu ostra jazda, ruchanie na całego. Ale - tu zerknąłem na Kamila - nie z nim. No na Boga, nie z nim.
- Na pewno nie z tobą - rzekłem.
- Pierdol się, suko! - krzyknął za mną.
Ostentacyjnie wyciągnąłem środkowego palca i z uśmiechem wszedłem do klimatyzowanego budynku. Mam go z głowy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz