środa, 26 czerwca 2013

Epizod 25.

Z niecierpliwością wyczekiwałem, aż Karol pojawi się na GG. To co usłyszałem wczoraj od wrednej Gośki, nie potrafiłem zatrzymać tylko dla siebie. Musiałem natychmiast z kimś się podzielić. Dosłownie to cud, że wytrwałem całą noc, walcząc z sobą, by nie wykonać telefonu do Pawła. A dzisiaj w pracy od rana szalałem. Mało brakowało, a zacząłbym chodzić po suficie. Mateusz patrzył na mnie z boku, z bezpieczniej odległości i nie wchodził w drogę. Widział, że mam wojowniczą minę i wszystko mnie drażniło, dlatego skutecznie usuwał się w cień. Chociaż już na "dzień dobry" trochę mu się oberwało za bałagan na biurku. Tak po prostu chamsko się przyczepiłem.
Kiedy wreszcie Karol pojawił się na stanowisku pracy i uaktywniło się jego słoneczko na komunikatorze, odpaliłem okienko rozmowy. Po miłym wstępie rozpoczęła się właściwa część konwersacji. Przez ten czas Matti intensywnie wpatrywał się w ekran swojego komputera.
Filip: "Wiesz... Martwię się o Pawła."
Karol: "Jakiego Pawła?"
Filip: "Mojego przyjaciela, tego ze studiów. Opowiadałem ci o nim."
Karol: "Aaa... Teraz kojarzę. Co z nim nie tak?"
Filip: "Z nim wszystko ok, przynajmniej na chwilę obecną, ale obawiam się, że może być gorzej. I to przez tę sukę Margaret."
Karol: "Jego przyszłą żonę, chciałeś powiedzieć."
Filip: "No czyli sukę. Sorki, nie przepadamy za sobą, więc nie mam zamiaru jej słodzić."
Karol: "Ale przecież wkrótce będzie żoną Pawła."
Filip: "No właśnie nie wiem czy dojdzie do ślubu."
Karol: "???"
Filip: "Wiesz co ta pizda wymyśliła? Że ona nie wie czy chce wyjść za Pawła. Że się waha, że nie chce się wiązać sakramentalnym węzłem na zawsze."
Karol: "I ona ci to powiedziała?"
Filip: "Tak, widziałem się z nią wczoraj po pracy. Wyobraź sobie, że sama wyszła z propozycją spotkania. Nawet nie wiesz, jakie wywołała we mnie zaskoczenie jej wiadomość. My się tylko nawzajem tolerujemy. Ale szczerze... jakoś nie widzę przyszłości Pawła u boku tej wypizdrzonej gwiazdy."
Karol: "Co zrobisz? Masz jakiś pomył?"
Filip: "Nie wiem. Nie mam pojęcia."
Karol: "Jest twoim przyjacielem. Znasz go bardzo dobrze. Chyba wiesz, co powinieneś robić. Nie wiem na co jeszcze czekasz?"
Filip: "Karol, to nie takie proste. Jestem świadkiem na tym ślubie i życzę mu jak najlepiej. To, że ja nie przepadam za lady Margaret, to nie znaczy, że chcę zniszczyć jego szczęście. Przecież Paweł ją kocha."
Karol: "A ty jesteś tutaj dobrą wróżką, która wie o wszystkim, ale będzie czarować i udowadniać innym, że wszystko jest cacy. Prawda?"
Filip: "To mam mu powiedzieć?"
Karol: "Oczywiście! Niech wie na czym stoi."
Filip: "On ją kocha. Jest ślepy."
Karol: "To mu otwórz oczy! Jako jego świadek i przyjaciel, masz do tego prawo. Niech chłopak nie pakuje się w bagno. A jeśli ci nie uwierzy, to już jego sprawa. Jest dorosły i sam za siebie odpowiada."
W tym momencie zadzwonił telefon stacjonarny. Zanim odebrałem przypomniały mi się słowa Pawła, który to samo powiedział o Karolu, kiedy mówiłem mu o problemach Karola z Michałem - że jest dorosły i sam za siebie odpowiada. Okazało się, że to prezes i chce pilnie ze mną rozmawiać. A przy okazji mam również zwerbować Mateusza. Wystukałem tylko wiadomość do Karola, że muszę kończyć, bo prezes wzywa na dywanik. Po czym chwyciłem Mattiego za koszulę i zaciągnąłem kolegę w kierunku gabinetu prezesa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz