środa, 12 czerwca 2013

Epizod 20.

Dokładnie dwanaście minut później przy naszym stoliku zjawił się Bartek. Ze względu na dłuższy staż znajomości z Karolem to z nim, jako pierwszym się przywitał. Przy tym z jego ust nie schodził uśmiech, kiedy wymieniali uwagi na temat swojego wyglądu. Ciekawe co go tak bawiło?
- Cześć Filipie! - Raczył wreszcie mnie zobaczyć. Ścisnął mocno moją rękę na powitanie i nie puszczał. - Tak dawno cię nie widziałem, że prawie zapomniałem, jak wyglądasz. Zmieniłeś się. Przybrałeś w barach.
Wypuścił moją dłoń i bacznie mnie obserwował z góry. Powinien już siąść, ale jemu najwidoczniej tak było wygodniej. Stał, jak wyrzut sumienia i nade mną, i nad Karolem.
- Ciebie też miło widzieć - odparłem.
- Chodzisz na siłownię? - Krzesło zaszurało o płyty chodnikowe, kiedy sadowił się po mojej lewej stronie.
- Tak, staram się o siebie dbać. Zresztą nie tylko ja - zatrzymałem spojrzenie na jego napakowanych bicepsach. - Ostatnio jak się widzieliśmy, i przemilczę tu fakt z czyjej winy już się potem nie spotkaliśmy, byłeś chudy. A nawet bardzo chudy.
- Filipie - zwrócił się do mnie szarmancko - chyba nie masz zamiaru mi tego wypominać?
- Ależ Bartłomieju - odparłem tym samym tonem - będę ci o tym przypominał na każdym kroku, aż mi się znudzisz. Wiesz nad czym się zastanawiam?
- Nad czym? - zapytał zaciekawiony.
- Co cię skłoniło, że zechciałeś się z nami spotkać? - Nachyliłem się w jego stronę. - Czyżby jakieś zmiany zaszły w życiu prywatnym?
Niespodziewanie brzęknęły sztućce. Stolik podskoczył wraz z Bartkiem, który wydobył z siebie stłumiony okrzyk bólu.
- Za co to?
Spojrzał z wyrzutem na Karola. Ja również. Nasz przyjaciel zanosił się śmiechem. Próbował coś powiedzieć, ale niespecjalnie mu to wychodziło.
- Opanuj się wreszcie i wykrztuś to z siebie.
Tymi słowami starałem się mu pomóc. Bezskutecznie. Wciąż trząsł się ze śmiechu i nawet nic nie wróżyło, by coś uległo zmianie. Zwróciłem się do Bartka.
- Ten kopniak chyba miał być dla mnie.
- Ale za co? - Bartek krzywił się z bólu. Pod stolikiem rozcierał bolące miejsce, w które trafiła noga Karola. Łatwo było wywnioskować, że trafiła w kość piszczelową. - Przecież nic się nie stało.
- Chyba nie powinienem pytać o twoje życie prywatne.
- Przepraszam - wymamrotał wreszcie Karol.
- Rozmawiacie o mnie za moimi plecami? - zapytał zaskoczony. - Obgadujecie mnie?
- Tylko pytałem z ciekawości co u ciebie. A Karol podzielił się ze mną tajnymi informacjami. Nie martw się, ale dalej to nie trafi.
Zmierzył surowym wzrokiem Karola. Pogroził mu palcem, ale nic nie powiedział, ponieważ w tym momencie zjawiła się kelnerka. Wręczyła kartę dań Bartkowi. Ten szybko ją przejrzał i złożył zamówienie. Obiad został podany kilkanaście minut później.
W tym czasie Bartuś pokrótce przedstawił historię rozpadu swojego związku. Nie omieszkał jednak pochwalić się, że na horyzoncie pojawił się kolejny amant, który walczy o jego aprobatę, a może nawet i serce. Jednak jak to w życiu bywa, nie ma nic z górki. Zawsze jest ciężko i zawsze jest pod górkę. W tym wypadku była to raczej góra. Całkiem porządne wzniesienie. I bardzo przypominające przypadek Karola i jego przypały z Młodym. Z jednym małym wyjątkiem - Bartek nie przeżywał tego tak mocno. Raczej traktował to jako dobrą zabawę. Adorator Bartka miał partnera, z którym nie potrafił się rozstać. Z opowieści wynikało, że tamten utrzymywał Maciusia. Dobra materialne powstrzymywały go przed zerwaniem tej niezdrowej relacji. Bartkowi żal go było, ale nic nie mógł zrobić, tak więc tkwili w tych dziwnych układach, próbując znaleźć sensowne rozwiązanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz