piątek, 31 maja 2013

Epizod 11.

- Po jakiej drugiej stronie?
Dopiero po dłuższej chwili wykrztusiłem z siebie to pytanie. Odstawiłem kubek z gorącą kawą, bojąc się, że jego zawartość spocznie niespodziewanie na mnie. Matti spuścił wzrok. Milczał, choć odniosłem wrażenie, że nie zakończył jeszcze tego arcyciekawego wywiadu. Druga strona, pomyślałem i zadrżałem na samą myśl. Dziwne uczucie. Strach?
- No wiesz - Matti przerwał wreszcie ciszę. - Kiedy ludzie zapadają w śpiączkę, mogą przeżyć śmierć kliniczną. Widzą niebo i...
- I ty twierdzisz - wszedłem mu w słowo - że ja właśnie coś takiego doświadczyłem.
Potwierdził skinieniem głowy. Zaniosłem się nerwowym śmiechem. Bzdury takie, że szok. Mateusza zawsze uważałem za mądrego i rozsądnego człowieka. Nie przypuszczałem, że jednak w jego głowie siedzą takie pomysły. Tylko czekał na moment, żeby wyjawić swoje zainteresowania.
- Mogę cię uspokoić - odparłem z uśmiechem. - Nigdzie nie byłem. Nie widziałem żadnego nieba, nie byłem po drugiej stronie, tylko w szpitalu. I spałem mocnym, kamiennym snem - zaznaczyłem.
Matti nie wydawał się usatysfakcjonowany moją odpowiedzią. Popijał kawę, to niby zerkając na mnie, to zatapiając wzrok w czarnym płynie, innym razem przerzucając go za okno i wpatrując się w odległy blok. Gdybym mu jeszcze teraz powiedział, że jestem gejem, pewnie straciłby resztki wiary, a może nawet i musiałbym go reanimować. Ale tak nawiasem mówiąc, ciekawe jakby zareagował na takie wieści?
- Kiedy wracasz do pracy?
Uff, zmienił temat. Mam nadzieję, że już nie wróci do tego, co go tak nurtowało.
- Najszybciej jak się da. Już wystarczająco długo sobie odpocząłem.
- To fajnie. Super. Przynajmniej będzie wesoło. Smutno było bez ciebie - przytaknął z zadowoleniem.
- Miło mi to słyszeć, że ktoś za mną tęsknił.
- Ale mimo to powinieneś sobie kogoś znaleźć - upił solidny łyk. - Jakaś dziewczyna by ci się przydała.
Mrugnął okiem w moim kierunku. Co oni mnie tak chcą wyswatać na siłę? Jak nie rodzice, to moja siostra bliźniaczka wchodzi na ten temat. Innym razem ciotki upominają się o wesele. Teraz jeszcze Mateusz. Dla pewności zatrzymałem na dłużej wzrok na jego palcach. Na żadnym ani śladu po obrączce.
- I ty to mówisz - pokiwałem głową. - Ty przeciwko mnie?
- Ja wynajmuję ze znajomymi mieszkanie. Ty tu jesteś sam. Towarzystwo by ci się przydało. Ale takie stałe, na dłużej.
- A nie chcesz czasami już wyjść? - zmarszczyłem czoło. Bawił mnie ten chłopak. Oprócz tego wyskoku z drugim światem był dobrym kolegą. - Coś mi się wydaje, że już kończysz kawę i masz coś do załatwienia na mieście.
Wyszczerzył do mnie zęby w uśmiechu.
- Martwię się o ciebie.
Aha, przemknęło mi przez głowę. Odwzajemniłem uśmiech i zanurzyłem szybko wzrok w mętnej toni czarnej kawy. Siorbnąłem głośno. Za głośno. Przez kuchnię przetoczyła się salwa śmiechu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz