środa, 22 maja 2013

Epizod 8.

Patrzyliśmy na siebie jak idioci. Jak skończeni debile. Totalnie skołowani bez krzty rozumu, pozbawieni logicznego myślenia. Sebastian stał przede mną. Patrzę na ducha, wyrwało mi się w myślach. Ależ skąd!, zaprzeczyłem od razu sam sobie. Widzę ciało, twarz, spojrzenie, ruch gałek ocznych. To nie jest duch, tylko człowiek z krwi i kości. W takim razie... Pytanie zawisło w powietrzu. Żadnej sensownej odpowiedzi nie było widać w najbliższym zasięgu. I nic nie zapowiadało, żeby coś uległo zmianie.
- O co tutaj chodzi? - zapytałem ostrożnie, ale na tyle głośno, by mnie usłyszeli. - To jakieś żarty? Co jest grane, do jasnej cholery?
Pod koniec nie wytrzymałem i podniosłem głos. Od środka szarpała mną wściekłość. Jeśli ktoś robi sobie ze mnie żarty i tak naprawdę ktoś tylko udaje Sebastiana, by mnie wystraszyć, to nie raczę za siebie. Zajebię tego sobowtóra. A wraz z nim oberwie się również osobom, które maczały w tym swoje długaśne palce.
- To nie takie proste - Tomasz zabrał głos po dłuższej chwili milczenia, jakby zastanawiał się co ma powiedzieć. Miałem nieodparte wrażenie, że w jakiś sposób czuje się odpowiedzialny za tę całą sytuację. - Obawiam się, że pewnych rzeczy możesz nie zrozumieć. Jednak z czasem na pewno się w tym połapiesz.
- Możesz jaśniej się wyrażać?
- Napijesz się drinka? - podsunął szklankę z pomarańczowym napojem.
- Chcesz mnie spić? No tak. Żebym potem nic nie pamiętał.
- Przestań bredzić - nie wytrzymał Sebastian. - To co widzisz, to jest po prostu inny świat - rozłożył ręce, wskazując na klub.
- Widzę, sami geje.
- Nie trafiłeś tu przypadkiem. W sumie... wezwaliśmy cię tutaj. Masz do wypełnienia misję i tylko w taki sposób mogliśmy się z tobą skontaktować. I dotyczy ona Damiana.
Uniosłem brwi z ciekawości. Teraz to już totalnie nic nie rozumiałem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz