piątek, 3 maja 2013

Epizod 4.

- Wiatr się zerwał.
Jak długo siedziałem przy barze i tępo patrzyłem w kufel? Nie wiem, nie mam pojęcia. Ale kiedy się ocknąłem, kiedy panujący w "Papierosie..." gwar znów zaczął docierać do mojej świadomości, miałem wrażenie, jakby minęło sporo czasu. Zerknąłem w stronę okna. Na zewnątrz pociemniało. Pewnie niebo zasnuło się chmurami. Wiatr szarpał młodymi liśćmi, które opierały się silniejszym podmuchom. Zbliżała się burza.
Przeskoczyłem wzrokiem na stolik, przy którym siedział przystojny chłopaczek o południowej urodzie. Siedział? Raczej miał siedzieć. Był pusty, ale otwarte książki i leżące tam notatki sugerowały, że po prostu na chwilę opuścił stanowisko pracy.
- Zapowiadali, że po południu mogą przejść burze.
Głos należał do Julki. W takim razie kto użyczył poprzedniego głosu, który wręcz siłą sprowadził mnie ze świata marzeń? Odwróciłem się gwałtownie. Zbyt gwałtownie! Poczułem jak zahaczam o zimne i śliskie naczynie. Usłyszałem huk tłuczonego szkła, które rozprysnęło się po sali. Zimne piwo chlusnęło mi w twarz.
- Kurwa! No ja pierdolę!
Przez umysł przeleciała mi jedynie myśl, że to ten głos wyrwał mnie z zamyślenia. Zeskoczyłem z krzesła. Prosto w kawałki szkła. Pod stopami czułem miażdżone okruchy, które rozpryskują się pod ciężarem mojego ciała. W pewnej chwili noga podjechała do przodu na śliskiej powierzchni. Świat zawirował przed oczami. Bar nagle znalazł się nade mną. Wystarczyła sekunda, by całe otoczenie pochłonęła mgła. Mało tego. Coraz szybciej robiło się ciemno. Widziałem zarysy postaci, które poruszały się w zwolnionym tempie. Przytłumione głosy dochodziły z oddali. Gdzieś pomiędzy tym całym zamieszaniem, swoje przebłyski miała świadomość, sugerując, że z moim ciałem jest coś nie w porządku. Odczucie bólu potęgowało się z każdą chwilą. Poczułem się dziwnie zmęczony. Zamknąłem na moment oczy. Musiałem. Tylko na moment. Myślałem, że poczuję się lepiej. Zadziałało. Nastały ciemności, a wraz z nimi zapadła głucha cisza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz