poniedziałek, 1 lipca 2013

Epizod 30.

- Długo tu stoisz? - nieśmiałe pytanie padło z ust Karola.
Jego słowa odbiły się echem po pustych ścianach toalety. Chciałem coś powiedzieć, ale nie wiedziałem nawet jakich słów mam użyć. Stałem tam, w progu, w uchylonych drzwiach, przytrzymując je przed zatrzaśnięciem, totalnie zdezorientowany. Z jednej strony miałem ochotę zacząć się śmiać - w końcu nakryłem Karola na lubieżnych rozkoszach, a taka sytuacja należy do rzadkości. Miałem na niego wreszcie coś w zanadrzu. Jednak z drugiej strony ta purpura na twarzy po prostu mnie rozbrajała, więc lepiej byłoby zachować tę informację dla siebie. Ale jak o tym zapomnieć? Nie da się tak łatwo. Psychikę już mam zrytą, a moja wybujała wyobraźnia będzie mi co wieczór pokazywać przeróżne pozycje, które wykonywał Karol w publicznym kiblu.
- Nie przeszkadzajcie sobie.
Obróciłem się na pięcie i uciekłem, prawie gubiąc nogi na zakręcie. O ja pierdzielę! I jak teraz mam spędzić z Karolem wieczór? Cały wieczór! O Jezusie Nazarejski! Przecież jak tylko będę go widział, to od razu przypomnę sobie tę kiblową scenę i te zwierzęce okrzyki.
Wpadłem na pasaż, prawie potrącając Bartka. Wolnym krokiem i z rękami w kieszeni zmierzał w kierunku Wentzla. Znów seksownie się wystroił. Czy na tej imprezie mają być jakieś wolne dupy, że Bartek ma zamiar sobie kogoś poderwać?
- No hej! - zawołał z uśmiechem. - Dokąd tak pędzisz?
- Na tramwaj - bąknąłem. Obejrzałem się za siebie, sprawdzając, czy Karol nie zmierza za mną, ale jeszcze nie pojawił się w pasażu. - Chodź szybko.
- A Karol? - zapytał zdziwiony.
- Dołączy za chwilę.
Pognałem do przodu, nawet nie oglądając się za siebie, przez co odgoniłem nieco Bartka. Ale w tym momencie z tyłu doleciał głos Karola.
- Fifi!
- Fifi? - powtórzył ze śmiechem Bartek. Wyrównał do mojego tempa. - Fifi? Czyli nasz Karolek coś przeskrobał, skoro tak się do ciebie zwraca.
- Nic nie przeskrobał - machnąłem ręką ze zniecierpliwieniem. Ożeż, ja pierdzielę, jeszcze będę musiał tłumaczyć się Bartkowi. No co ja mu powiem? Że Karol się dupczył w kiblu?
- To czemu na niego nie zaczekamy? - zapytał. - Przecież idziemy na imprezę do jego znajomego.
Towarzyszył mi krok w krok, patrząc uważnie na mimikę mojej twarzy. A ja wciąż reagowałem dosyć nerwowo na tę sytuację. Niby chciało mi się śmiać i komuś o tym opowiedzieć, ale tak naprawdę ta intymna scena nie powinna wyjść dalej. Byłem tylko przypadkowym świadkiem. Tak, przypadkowym, który chciał sobie zrobić dobrze ręką.
- Ty coś wiesz - z twarzy Bartka nie znikał uśmiech. - Gadaj, Fifi!
Zmarszczyłem czoło, patrząc mu w oczy.
- Tam jest źródło informacji - wskazałem palcem na pędzącego za nami Karola.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz