niedziela, 7 lipca 2013

Epizod 31.

Bartek nie dawał mi spokoju. Szturchał mnie łokciem w bok, próbując wykrzesać ze jakieś wieści. Jego ciekawości nie było końca. Prosił, błagał, podnosił głos, przeklinał, szeptał, obiecywał, kusił rewanżem. Nic. Milczałem, jak skała, wpatrując się w obraz za oknem, który przemykał przed oczami w rytm pędzącego tramwaju. W końcu odpuścił. Dał mi wreszcie spokój. Ale za to jego uwaga skupiła się na Karolu, który siedział naprzeciwko nas.
- Oj przestań już jojczeć, Bartek! - Karol w końcu nie wytrzymał. - Tak się przyczepiłeś do nas. Nie musisz wszystkiego wiedzieć. Mówiłem ci już, że nic się nie stało.
- Jak nic się nie stało, kiedy ty i szanowny Filipek dąsacie się na siebie.
- Nie dąsamy się - zaprzeczył ostro Karol.
- Nie? - powątpiewał Bartek. Wskazał na mnie ręką. - To nazywasz nie dąsaniem się na ciebie?
- Uciąć ci tę rękę? - zapytałem. Chciałem, żeby zabrzmiało poważnie, ale dało się słyszeć nutę kpiny.
- O tym właśnie mówię - dodał Bartek.
Odwróciłem twarz do okna. Tramwaj przystanął właśnie na jakimś skrzyżowaniu. Tak naprawdę nic złego się nie stało, pomyślałem. Po prostu nakryłem Karola w nietypowej sytuacji. No może trochę dla niego niezręcznej i krępującej, ale to przecież nic strasznego, prawda? Tak przynajmniej starałem sobie to wmówić. Słyszałem jak wciąż przekomarzali się między sobą. Obawiałem się najgorszego - że ich znajomość przez takie niedopowiedzenie może poważnie ucierpieć. Zdecydowałem się zabrać głos.
- Wystarczy - wtrąciłem.
Spojrzeli na mnie. Karol z niepokojem i dzikim obłędem w oczach, Bartek zaciekawiony i żądny wiedzy.
- Karol, nie stało się nic strasznego. Nic. To normalne i nie masz się czego wstydzić.
Świdrował mnie spojrzeniem, próbując odczytać moje myśli. Chyba gdzieś w podświadomości przeczuwał, co zamierzam zrobić.
- Czyli co takiego? - dociekał Bartek. Ten z kolei wiedział, że prawda zaraz wyjdzie na jaw. - O czym wiecie, a nie chcecie mi powiedzieć?
- O Jezu! - westchnąłem. - No nakryłem Karola, jak się dupczył w toalecie z facetem. Nic strasznego.
Karol spłonął rumieńcem, jak za pierwszym razem, kiedy go zobaczyłem wyskakującego z kabiny. Za to Bartek oniemiał.
- Aha! - zdążył tylko wymówić.
Plus tej konfrontacji był taki, że jadaczka Bartka wreszcie zaprzestała trajkotania. Aż do celu naszej podróży już się nie odezwał. Chyba musiał na spokojnie przetrawić gorącą informację, która spłynęła na jego uszy. Takiej nowiny raczej się nie spodziewał.
Kiedy dotarliśmy pod drzwi mieszkania, w którym odbywała się parapetówa, z głębi dało się słyszeć przytłumioną muzykę, rozmowy paru osób i śmiech. Karol nacisnął dzwonek. Nie czekaliśmy długo. W progu stanął niewysoki blondyn z przerzedzoną czupryną i z kilkudniowym zarostem. Od razu moją uwagę zwróciły jego brązowe oczy, które śmiały się szczerzej niż usta. Ciepły z niego człowiek, pomyślałem. Z Karolem uścisnęli się, niczym kumple z piaskownicy. Nie obyło się również bez słownych zaczepek. A my z Bartkiem czekaliśmy na swoją kolej.
- Długo jeszcze mamy czekać, aż nas przedstawi? - wycedził przez zęby Bartek.
- Cierpliwości - wyszczerzyłem w uśmiechu rząd białych zębów. - Daj im się sobą nacieszyć. Przyjdzie pora na ciebie.
- Powiedz mi, jak to wyglądało? - zapytał szeptem.
- Co?
- No Karol i ten... fagas, z którym się ruchał.
- Musimy teraz?
- W sumie mamy cały wieczór - zgodził się Bartek, nie kryjąc zadowolenia.
Już miałem się odezwać, kiedy usłyszałem rozbawiony głos Karola.
- A to moi przyjaciele: Bartek i Filip - wskazał po kolei.
- Cieszę się, że mogę was poznać.
- Nam również miło - odparł Bartek. - Możemy wejść?
- Proszę - Oskar zaprosił nas do środka. - Rozgośćcie się. Zaraz wam coś przyrządzę do picia.
Oskar oddalił się do kuchni. Bartek z niesmakiem rozglądał się po zapełnionym salonie, połączonym z kuchnią. Parę dziewczyn i kilku chłopaków przyszło świętować przeprowadzkę Oskara. I wszyscy się znają. Oprócz nas. Chyba w tej grupie, wraz z organizatorem imprezy, byliśmy najstarsi.
- Coś mi wydaje, że to będzie nudna impreza - rzekł ze skwaszoną miną Bartek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz